czwartek, 8 października 2009

Szczęśliwy powrót;)

Moja córcia wróciła ze słonecznej Italii. Tu na zdjęciu w dzierganej bluzce na imprezie.

Bluzka podobała się włoszkom i coś trzeba będzie dziecku nowego wydziergać:) Na razie kończę ostatnie łapy, kolor czarny, straszne. Może nie oślepnę. Dostałam paczkę z zamotane, niestety jest za ciemno na zdjęcie. Będę dziergać szale, dwa w dowód wdzięczności.

Sprawy rodzinne powoli załatwiam, mama jest spokojna, wie, że ma mnie i wszystko się jakoś ułoży.

Dziękuję za dobre słowa.

poniedziałek, 21 września 2009

Złapałam doła :(













Mama juz jest w ośrodku opiekuńczo - leczniczym, ma wspaniałą opiekę i rehabilitację. Zrobiła nawetbkilka kroków przy chodziku, to wielki sukces.że jest jej tam dobrze. Odwiedzam ją kiedy tylko mogę. Tylko brat, jeden, jedyny, ukochany, pierworodny syn mojej mamy robi wszystko, co możliwe, aby mama nie miała gdzie wrócić. Nie mam siły, czasu i pieniędzy na walkę z tym człowiekiem. Mama z ośrodka wróci do mnie, tylko jak jej to powiedzieć ?




Dziergam !




Skończyłam obrus i jest już u właścicielki. Pojechał na drugi koniec Polski do kuzynki męża. Oddałam go bez żalu, powstawał głównie w autobusach, którymi jeździłam do mamy do szpitala.


Ponad 6 motków Muzy, szydełko 1,5 i tak to wygląda.


Nie pokazałam zdjęcia najstarszej córki, zabrała bluzkę i trochę drobiazgów i wyjechała na początku lipca do Włoch, wraca już w czwartek. Długo jej nie było, to pierwsze nasze takie rozstanie.
Córcia bedzie z nami kilka dni i pojedzie, rozpocznie drugi rok studiów.
Powstały jeszcze dwie bluzki, zdjęcie jednej gdzieś jest, ale nie mogę go zlokalizować, druga leży, nie mam siły zszyć ramion.
Już nie mogę robić tym wzorem. Po jaką chorobę ja się tego uczyłam ? Mam zamówienia, mogę spokojnie zrobić kilka i wszystko zabiorą koleżanki córek.
Jutro zaczne coś nowego:)






sobota, 29 sierpnia 2009

Lato uciekło




szybkimi krokami. Przez 2 miesiące mama była u mnie w domu. Opieka nad nią pochłaniała mi sporo czasu. Dziergałam troszkę, moje trzy córki mają już bluzeczki w łapy, a teraz w robocie mam kolejne trzy. Po co ja się nauczyłam tego wzoru ? Zrobiłam już chyba z 10 takich bluzek i dalej mogę dziergać, chętnych jest dużo.
Skończyłam szydełkowy obrus, pojechał do kuzynki męża, baaardzo się spodobał .Zdjęcia będą jak rodzina wieczorem powróci z wakacji.


sobota, 30 maja 2009

Wróciłam :)


byłam w Kazimierzu tylko 3 dni, ale było pięknie. Wróciłam i jak zawsze na nic nie mam czasu...

Robiłam na szydełku :)))

środa, 13 maja 2009

Jadę :))))))))


oczywiście do Kazimierza. Mam nadzieję, że nic się nie zmieni. To tylko 3 dni, ale dla mnie aż 3 dni. Jestem potwornie zmęczona, rano w szpitalu, bo praca, po pracy do mamy też do szpitala oddalonego o 25 km. W domu nastawiam pranie i przygotowuję coś na obiad na następny dzień. Pomagają córki, troche pomagają. Nie pamiętam kiedy sprzątałam i faktycznie strach wejść, mam nadzieję, że nikt nie przyjdzie. Nie mogę spać i w nocy dziergam, skończyłam łapki, dla najstarszej córki. Przyjedzie w sobotę i zrobimy zdjęcia. Druga córcia też ma ochotę i już na drutach jest kolejna robota, też łapki, fioletowe.

W drodze do mamy przechodzę obok pasmanterii, obiecałam sobie nie wchodzić, ale chyba brak mi silnej woli, weszłam sama, wyszłam z Guciem :)))) Oliwkowy jest chyba ładny, a czarny kolor lubię i na coś się przyda. Co prawda nie mam gdzie schować tych motków, ale czy wszystko musi być schowane ?
Dzierga się też obrus i zaczyna mnie wkurzać, ale mam już ponad połowę, do sierpnia skończę.

środa, 6 maja 2009

Przyjęcie towaru :)


Lubię takie dni , wracam z pracy i czeka na mnie coś miłego , mięciutkiego :) . Przyszła paczka ze sklepu zamotane : nowe druty i Luna . Co prawda dla mnie tylko ta jasna , ale takiej potrzebowałam . Fiolet i róż zamówiła " babcia sąsiadka", emerytowana nauczycielka , która kiedyś coś robiła na drutach , ale było to bardzo dawno temu . Została moją sąsiadką przed dwoma laty i zaraziła się robótkami . No i dochodzi do tego , że uczeń przerasta mistrza :) . Babcia też będzie dziergać " łapki ", będzie przychodzić o różnych porach dnia i nocy po poradę , będzie mnie wyciągać z wanny , w sobotnie poranki nie da się wyspać mojej rodzinie . Ogólnie jest upierdliwa , ale trudno , jakoś to wytrzymam , gorzej znosi to mój mąż , boję się , że zrealizuje swoje groźby i przywita babcię zupełnie nagi :))) Jeżeli tak się stanie na pewno o tym napiszę.

Druga paczka , niestety nie ma zdjęć , przyszła do córci , a w niej akcesoria jubilerskieżo fajnych kamyków i innych drobiazgów . I tak mieszkanie zamienia się powoli w śmietnik , jeszcze kilka przesyłek i nie będziemy mieli gdzie mieszkać.

Nowe druty już wypróbowałam i są rewelacyjne . Z żalem zrobiłam tylko kilka rzędów , bo zamieniłam kuchnię w firmę kateringową . Najstarsza córka - studentka wyjeżdżała i musiałam znowu nalepić pierogów . Zastanawiam się ile ona tych pierogów może jeść ? Dobrze , że chociaż pomaga przy tych pierogach , bo ostatnio mam ogromną niechęć do garów. To ja tak przyzwyczaiłam rodzinę do domowych obiadków , domowego ciasta i innych głupot , a terz mam za swoje. Jaka ja byłam głupia !
Mama w szpitalu , bez zmian .
Kocurku robisz takie piękne rzeczy z " łapami " na pewno sobie poradzisz.
Persjanko dziękuję :)

wtorek, 5 maja 2009

Cierpliwość


to cecha bardzo przydatna, szczególnie przy cienkiej włóczce. W wolnych chwilach dziergam łapki , bluzeczka zapowiada się ładnie. Córka jest zadowolona , przymiarka wypadła dobrze.

Na zdjęciu modelka jest bez głowy , nie miała wyjściowego makijażu :)
W mojej głowie rodzą się nowe pomysły robótkowe , ale młodsze córki też mają ochotę na łapki i chyba w najbliższej przyszłości nie wyskoczę z czymś ciekawym. A śmiałam się z Dagmary :)