sobota, 4 kwietnia 2009

Zmienne nastroje


Kiedyś pokochałam haft...
Dzieci były małe, wieczorem , kiedy już spały musiałam pozbierać myśli i emocje , ułożyć plan na następny dzień , otwierałam czarodziejski kuferek z kolorowymi nitkami i szyłam . Nie musiałam spać , to był mój odpoczynek. Obrazki lądowały w szufladzie. Prawie o nich zapomniałam i jedna krótka rozmowa przyczyniła się do tego , że moje wyszywanki na kilkanaście dni opuszczą szufladę. Cieszę się .
Ostatnie dni były dla mnie i mojej rodziny bardzo ciężkie. Mama jest bardzo chora i już lepiej nie będzie. O przejściach w szpitalu nie będę pisać , przenosimy mamę do innej placówki .
Robótkowo przestoju nie ma , w drodze do mamy dziergam obrus , nie trzeba myśleć za dużo :)
wydziergałam 13 elementów , końca nie widać...
Zapraszam na wystawę , jutro o godz 11 uroczyste otwarcie . Trzymajcie kciuki.

1 komentarz:

  1. Szkoda, że mam do Ciebie tak daleko. Gratuluję wystawy i proszę pięknie wstawienie fotografii Twoich prac. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń