Wystawa otwarta :) to dla mnie coś nowego , bardzo pozytywne emocje. Gratulacje , lokalna gazeta prosi o wywiad, oby mi tylko woda sodowa nie uderzyła :)
Mam tylko kilka zdjęć i to kiepskiej jakości ... nie mieliśmy do tego głowy. Z otwarcia wystawy pojechaliśmy do mamy , do szpitala.
Dzisiaj zmiana szpitala , mama z każdym dniem słabsza , ja też , nie mogę spać , jeść . Pobyty w szpitalu skrócone do koniecznego minimum, polikwidowane oddziały paliatywne i rozmowa z lekarzem kończy się krótko: proszę zapewnić mamie opiekę w domu. Jak ? Nie wiem , mama ma tylko mnie. Miałam się nie żalić , ale to chyba kryzys.
W drodze do mamy, dziergam obrus , już coś widać , może jutro zrobię zdjęcia.
wytrzymasz...zycze sil i cierpliwosci..dlaczego w zyciu tak jest,ze jak sie nic nie dzieje to narzekamy na marazm..zastoj a pote wszystko hurtem..tu radosc z wystawy i zmartwienie z powodu choroby mamy..och zycie..ty to potrafisz pisac pokretne scenariusze....pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńGratuluję wystawy-może potem uda sie Tobie pokazać swoje hafty na blogu?
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę ciężki okres w swoim życiu!Trzymaj się dzielnie!